Atletico Madryt przegrało pierwszy ćwierćfinałowy mecz Ligi Mistrzów. Sposób na mistrza Hiszpanii znalazł Manchester City, który zwyciężył 1:0.
- Osoby, które włączyły mecz Manchester City kontra Atletico musiały się rozczarować
- Piłkarze obu drużyn oddali bowiem tylko dwa celne strzały
- Ostatecznie mistrz Hiszpanii przegrał z mistrzem Anglii 0:1
Antyfutbol Atletico nie zadziałał
Jednym z dwóch wtorkowych ćwierćfinałów Ligi Mistrzów był mecz Manchester City kontra Atletico. Nazwy tych drużyn działały na wyobraźnię kibiców obiecujących sobie sporo po konfrontacji mistrzów swoich lig.
Starcie w Manchesterze okazało się obustronnym rozczarowaniem. Diego Simeone postanowił, że jego zespół ma się cofnąć i bronić dostępu do własnej bramki. Rzeczywiście, Los Colchoneros nie stracili gola do przerwy. Obywatele oddali bowiem sześć strzałów, z czego żaden nie okazał się celny. Po stronie Atletico statystycy nie odnotowali żadnej próby, nawet niecelnej.
Po zmianie stron ku zdziwieniu kibiców, Altetico konsekwentnie trzymało się swojego planu i absolutnie nie zagroziło szesnastce przeciwnika, który oddał jednak dwa celne strzały. Jeden z nich dał gola. Phil Foden zagrał do Kevina De Bruyne, a ten uderzył precyzyjnie w lewy róg bramki i dał Manchesterowi City triumf 1:0.
Na krajowym podwórku w sobotę tak ładnie działał atak w kilku wersjach, Felix był niepowstrzymany… Z celnie wymieniającym City nie konstruowali niczego, i tylko częściowo wynikało to z dyscypliny taktycznej.
Dotąd widziałam jeden klejnot w City: DeBruynea, teraz zobaczyłam Fodena- wpuszczony w 68′, Rodri> Foden> DeBruyne, przy lekkim rozlużnieniu Atletico.